I
GABRIEL
Czytasz?
JAGODA
Czytam.
GABRIEL
Na głos.
JAGODA
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?
GABRIEL
Nie śmiej się. Bądź poważna.
JAGODA
Kiedy ja nie potrafię.
GABRIEL
Zamknijcie drzwi od kaplicy i stańcie dokoła truny, żadnej lampy, żadnej świécy, w oknach zawieście całuny. Niech księżyca jasność blada szczelinami tu nie wpada. Tylko żwawo, tylko śmiało.
JAGODA
Jak kazałeś, tak się stało. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?
GABRIEL
Czyścowe duszeczki! W jakiejkolwiek świata stronie: czyli która w smole płonie, czyli marznie na dnie rzeczki, czyli dla dotkliwszej kary w surowym wszczepiona drewnie, gdy ją w piecu gryzą żary, i piszczy, i płacze rzewnie, każda spieszcie do gromady! Gromada niech się tu zbierze! Oto obchodzimy Dziady! Zstępujcie w święty przybytek, jest jałmużna, są pacierze, i jedzenie, i napitek.
JAGODA
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?
GABRIEL
Podajcie mi garść kądzieli, zapalam ją, wy z pośpiechem, skoro płomyk w górę strzeli, pędźcie go z lekkim oddechem. O tak, o tak, daléj, daléj, niech się na powietrzu spali.
JAGODA
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?
GABRIEL
Naprzód wy z lekkimi duchy, coście śród tego padołu, ciemnoty i zawieruchy, nędzy, płaczu i mozołu zabłysnęli i spłonęli jako ta garstka kądzieli. Kto z was wietrznym błądzi szlakiem, w niebieskie nie wzleciał bramy, tego lekkim, jasnym znakiem przyzywamy, zaklinamy.
JAGODA
Mówcie, komu czego braknie, kto z was pragnie, kto z was łaknie.
GABRIEL
Patrzcie, ach, patrzcie do góry, cóż tam pod sklepieniem świeci? Oto złocistymi pióry trzepioce się dwoje dzieci. Jak listek z listkiem w powiewie, kręcą się pod cerkwi wierzchołkiem, jak gołąbek z gołąbkiem na drzewie, tak aniołek igra z aniołkiem. Teraz razem to mówimy. Jak listek z listkiem w powiewie, kręcą się pod cerkwi wierzchołkiem, jak gołąbek z gołąbkiem na drzewie, tak aniołek igra z aniołkiem.
JAGODA
I co, dalej? Teraz chyba ty powinieneś, bo aniołek jest…
GABRIEL
Czytaj.
JAGODA
Do mamy lecim, do mamy. Cóż to, mamo, nie znasz Józia? Ja to Józio, ja ten samy, a to siostra moja Rózia. My teraz w raju latamy, tam nam lepiej niż u mamy. Patrz, jakie główki w promieniu, ubiór z jutrzenki światełka, a na oboim ramieniu jak u motylków skrzydełka, w raju wszystkiego dostatek, co dzień to inna zabawka, gdzie stąpim, wypływa trawka, gdzie dotkniem, rozkwita kwiatek.
GABRIEL
Mogli mieć takie imiona: Józio i Rózia, te dzieciaki ze zdjęcia.
JAGODA
Co dalej?
GABRIEL
Słyszysz?
JAGODA
Nie.
GABRIEL
W kuchni.
JAGODA
W kuchni.
GABRIEL
Wstawiłaś wodę na herbatę?
JAGODA
Nie. Kiedy?
GABRIEL
Lecz choć wszystkiego dostatek, dręczy nas nuda i trwoga. Ach, mamo, dla twoich dziatek zamknięta do nieba droga!Czego potrzebujesz, duszeczko, żeby się dostać do nieba? Czy prosisz o chwałę Boga, czyli o przysmaczek słodki, są tu pączki, ciasta, mleczko i owoce, i jagódki. Czego potrzebujesz, duszeczko, żeby się dostać do nieba? Chodź tutaj.
JAGODA
Po co?
GABRIEL
Wstawiłaś wodę na herbatę. W kuchni.
JAGODA
Nie wstawiłam. Czytasz dalej?
GABRIEL
Nic nam, nic nam nie potrzeba. Zbytkiem słodyczy na ziemi jesteśmy nieszczęśliwemi. Ach, ja w mojem życiu całem nic gorzkiego nie doznałem. Pieszczoty, łakotki, swawole, a co zrobię, wszystko caca. Śpiewać, skakać, wybiec w pole, urwać kwiatków dla Rozalki, oto była moja praca, jej praca stroić lalki. Przylatujemy na Dziady.
Nie dla modłów i biesiady, niepotrzebna msza ofiarna, nie o pączki, mleczka, chrusty — prosim gorczycy dwa ziarna, a ta usługa tak marna stanie za wszystkie odpusty.
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie…
JAGODA
Bo słuchajmy i zważmy u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.
GABRIEL
Jagoda. Przyjdź tutaj. Do kuchni.